047. (gdzie ta energia))

Jak możemy oczekiwać czegokolwiek

Kiedy jesteśmy uwiązani w grze zasad

(Zabijasz dla siebie czy dla twojego zbawcy?)

Wszystko zostało już wcześniej zaplanowane

Możesz pomalować mnie na dowolny kolor

A ja będę Twoim klaunem.

O nie, nie, nie! Kiedy otworzyłem dzisiaj oczy czułem, że będzie podle. (Uśmiechaj się! Udawaj, że jest dobrze!) Wypiłem kubek kawy, krew w żyłach zaczęła pulsować. Ludzie, nie mówcie dziś do mnie dużo, mam tyle pracy papierkowej+umysłowej, że moja głowa może nie wystarczyć.

046. siedem diabłów

Siedem diabłów pod moim łóżkiem,

Siedem diabłów w mojej głowie,

Woda święcona nie pomoże.

Fiolet pod oczami, zapalniczka, i bordowe Davidoff’y. Tak zwykle zaczynam każdego dnia. W tle słyszę kłótnie. Toksyczne, jakby zapominali, że my wszyscy jesteśmy tacy sami. Rodzina ponoć miała być tym oparciem w życiu młodych.

Jesteśmy zwierzętami żyjącymi na polu walki. Tak nas nauczyli. 

Nawet kiedy obudzę się z czystym od paraliżu umysłem, oni dobrze mi przypomną, że tak nie mogę. Wiecie co jest żałosne? Brak jakiejkolwiek SKRUCHY i odrobiny ZROZUMIENIA. To te pieprzone dwa słowa klucze. O których my wszyscy zwykle zapominamy. Rozliczymy każdego z każdego błędu i potyczki – aby poczuć się lepiej. 

Czekam na usamodzielnienie.